piątek, 16 sierpnia 2013

BLOOM

"Bloom, pora wstawać. Czas do szkoły!" - zawołała mama dziewczyny. "Eh, mamo jeszcze 5 minut" - powiedziała zaspana Bloom. "Bloom, to twój pierwszy dzień ostatniego roku szkoły, nie możesz się spóźnić!"- powiedziała Vanessa i wyszła. Bloom wstała i ubrała jej ulubioną spódniczkę w jej ulubionym kolorze niebieskim. "Skoro to taki ważny dzień to założę moje ulubione ubrania"- pomyślała. Poszła do łazienki i próbowała ułożyć włosy, ale ile razy przejechała szczotką włosy ciągle odstawały w różne strony, więc związała je w kitka i wyszła z łazienki. Podeszła do kuchni i chciała zrobić sobie śniadanie. Wyjmując mleko z lodówki, spojrzała na zegarek. "7:40 o cholera, chyba rzeczywiście się spóźnię" - pomyślała i odłożyła mleko z powrotem do lodówki, założyła buty i wybiegła. "Świetnie, nie zjadłam śniadania, włosy mi się nie układają i jeszcze się spóźnie, zapowiada się świetny dzień" - pomyślała sakastycznie. Wyszła z domu i spojrzała na przystanek przy którym stał autobus. Bloom zaczęła biec, ale w tym momencie odjechał. "No nie" - powiedziała głośniej niż jej się wydawało. Dziewczyna stała na przystanku. "Cześć Bloom, może Cię podwieźć?" - zapytał ktoś. Bloom odwróciła się i zobaczyła Mitzi, jej koleżankę na skuterze. "Żartowałam, frajerko w życiu bym Cię nie podwiozła" - zaśmiała się dziewczyna. "Narazie, pewnie zobaczymy się w szkole, z tym że ja się nie spóźnie" - powiedziała i odjechała na skuterze. "Świetnie, po prostu świetnie. Gorzej być nie może" - pomyślała Bloom patrząc jak Mitzi odjeżdza. "Też bym chciała, taki skuter, muszę namówić rodziców, mam nadzieje, że się zgodzą" - pomyślała. Mitzi odkąd Bloom pamiętała zawsze jej uprzykrzała życie, a ponieważ blisko mieszkała, musiała widzieć ją prawie codziennie. Bloom nic jej nie zrobiła, nawet kiedyś próbowała się z nią przyjaźnić, ale dziewczyna nie chciała jej przyjaźni i ją wyśmiewała. Mitzi denerwowało to, że Bloom zawsze jest we wszystkim najlepsza. Najlepsza uczennica, najładniejsza dziewczyna, świetna córka, nienawidze jej - mówiła i zawsze chciała jej dorównać. Przynajmniej mam pieniądze, nie to co ona - tak się pocieszała. Na przystanku zrobiło się dużo ludzi, co oznaczało że zaraz przyjedzie autobus i rzeczywiście po chwili podjechał pod przystanek. Bloom wsiadła do autobusu i szukała miesjca gdzie mogłaby usiąść. "Tutaj Bloom" - krzyknął głos wskazując na miejsce. Bloom rozejrzała się i podeszła do chłopaka. "Cześć Bloom, widzę że nie tylko ja się dzisiaj spóźnie" - powiedział chłopak. "Cześć Andy, tak niestety zaspałam" - powiedziała. "Nie wierzę, że najlepsza uczennica się spóźni" - zaśmiał się Andy. Bloom uśmiechnęła i usiadła koło kolegi. Andy od zawsze podobał się Bloom, grał na gitarze i miał własny zespół rockowy. Bloom chodziła na wszystkie jego koncery, mając nadzieje że ją dostrzerze wśród tłumu, ale Andy zawsze był zajęty i nigdy nie widział jej, tak przynajmniej wydawało się dziewczynie. "Co masz pierwsze? - zapytał Andy. "Matmę w 27" - powiedziała Bloom krzywiąc się przy tym, bo mimo tego że była najlepszą uczennicą, nie lubiła matematyki. "O, czyli razem mamy matme, ale super!" - powiedział chłopak. "Podoba mi się ten nowy plan, może jeszcze będziemy razem na jakiś zajęciach" - dodał. W tym momencie autobus zatrzymał się, a Bloom i Andy wysiedli i podążali do szkoły. Weszli do szkoły i usłyszeli: "No proszę, pierwszy dzień, a wy spóźnieni, po panu Andim bym się spodziewała, ale po tobie Bloom, zadziwiające!" - powiedziała nauczycielka pilnująca frekwencji w szkole. "Cóż, będę musiała poprosić was, żebyście po lekcjach poszli do kozy, wiecie że tu nie tolerujemy spóźnialskich" - dodała. Andy był w kozie nie raz i nie robiło to dla niego żadnej nowości, a dla Bloom dużą i to jaką, ponieważ nigdy nie była w kozie. "To chyba twój pierwszy raz jak dostałaś karę, co?" - zapytał Andy. "Tak, masz racje" - powiedziała gorzko Bloom. "Wiesz, może to i lepiej. Jak nie będziemy razem na innych zajęciach, to posiedzimy chociaż razem w kozie" - zaśmiał się Andy wchodząc do klasy. "Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie" - powiedzieli wchodząc i zajęli miejsca w sali. Dla Bloom cały dzień w szkole dłużył się niesamowicie. Najchętniej by się z niej wyrwała i poszła na wagary, ale to w jej stylu."I jeszcze muszę iśc do kozy" - pomyślała załamana.

1 komentarz:

  1. Świetnie, bardzo mnie zaciekawiło. Mam nadzieję, że będziesz to kontynuować. ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń